niedziela, 16 września 2012

high school / oktoberfest

Pobudka o szostej. Zimny prysznic, co by sie dobudzic. Sniadanko. I tak 5 wrzesnia o 7.15 rozpoczelam nauke w amerykanskim high school.
Roznice?

Zaczne od tego, ze moja szkola jest przeogromna. Mamy 1800 uczniow, wiec przerwy wygladaja jak jedno wielkie pobojowisko na lokcie. Oprocz tego piec skrzydel (A to teatr i sale muzyczne, a E to sala gimnastyczna) i 2 pietra. Ja mam to szczescie, ze wszystkie moje lekcje sa w skrzydle B lub D i jedynie na drugim pietrze (oprocz zajec teatralnych, ktore mam w teatrze) ale Olivia ma co lekcje inne skrzydlo i inne pietro (przynajmniej tluszczyk amerykanski jej sie nie odklada hihi). Przerwy trwaja 5 minut. Jest tez dzwonek, ktory informuje, ze masz jedynie minute na dotarcie do klasy albo ze jest 5 minut do konca lekcji. A lekcje...

Kazda lekcja trwa 49 minuty. Nie, nie 50. Przeciez to by bylo za proste. Rowno 49 minut, wiec zaczynam codziennie o 7:30 a pierwszy dzwonek na przerwe slysze o 8:19. Po czym przepychanie i unikanie ciosow lokci na korytarzu i o 8:24 kolejny dzwonek. Te nierowne godziny tak mnie bawia! O 11:04 mam lunch, ktory trwa 44 minuty. Mamy dwa lunche w szkole. Ja niestety nie mam z Olivia, Madeline (jej przyjaciolka z Francji) czy z host-siostrami Madeline, wiec musialam sobie znalezc swoje towarzystwo. Swoja droga przez to, ze przerwy sa takie krotkie, ludzie nie maja czasu zjesc, wiec sie nie dziwie, ze zamiast salatek na lunch kupuja w stolowce pizze czy hamburgery. Z drugiej strony na lekcjach mozna jesc i pic ale nikt prawie nie bierzez jedzenia (oprocz mnie - codziennie jabluszko i saltka! jedyne witaminki w ciagu dnia) Koniec szkoly - 14:20 a jako, ze codziennie mamy tu prawie po 30 stopni to wychodzimy na okropny zar.

pierwsze pietro

i drugie

dzieki temu moge wypozyczac ksiazki, kupowac lunche w szkole i chodzic za darmo na mecze mojej szkoly

Codziennie mam siedem lekcji, w tej samej kolejnosci. Na poczatku sobie myslam "jak ja przezyje taka monotonnosc?" ale teraz wydaje mi sie to i nawet dobre. Latwiej jest sie zorganizowac z pracami domowymi ale z drugiej strony dni tygodnia zlewaja mi sie w jedno i nigdy nie jestem pewna czy dzis mamy wtorek czy juz piatek.
1. PSYCHOLOGIA I - Pierwszego dnia nauczyciel zadal nam prezentacje w grupach, wiec juz w piatek prezentowalam sylwetke jakiegos psychologa. W tym tygodniu byly pojecia, filmiki o psychologii i analiza niektorych zachowan. W przyszly tygodniu mam test z 30 pojec yeah! Klasa nie jest jakas super, moze dlatego, ze to pierwsza lekcja i wszyscy jeszcze spia. 
2. HISZPANSKI IV - Oooo hiszpanski! Nauczycielka to meksykanska hipiska o niesamowitej mimice. Jest wysoka, chuda i ma burze czarnych kreconych wlosow. Jak na razie to moje ulubione zajecia choc mimo, ze to najwyzszy poziom hiszpanskiego tutaj, to i tak mam jakby powtorke materialu z zerowki hiszpanskiej w Cervantesie. Amerykanie maja duzo wiecej problemow z hiszpanska odmiana czasownikow czy wymowa niz my. 
3. BIOLOGIA - Przed ta lekcja musze leciec do szafki po ksiazki do biologii i historii (ksiazki sa wielkie, takie jak ksiazki telefoniczne tylko w grubych okladkach). Biologia. Oj w zyciu! Nie zrobilismy jeszcze nic oprocz nauki formulowania hipotez. Kazdy ma swojego partnera (moim jest 15-letnia Haley, mila, bardzo spokojna i dla niej to tez pierwszy rok w West Salem bo sie przeniosla) i od poniedzialku zaczynamy prace w labolatorium. Nie moge sie doczekac, bo jak dotad biolgia smierdzi nuda i zastanawilam sie czy jej nie zmienic. A chcialabym np. sprobowac sekcji zaby itp. (Haley jest temu przeciwna: "Zabilabys biedna zabe, zeby ja rozkroic i zobaczyc jej srodek?" wiec chyba bede sama kroila zabke). 
4. HISTORIA XX wieku -  Omowilismy juz II wojne swiatowa. Jak? Otoz nauczyciel podzielil nas na grupy i kazda grupa z osobna miala swoj temat do omowienia przed cala klasa. Moim tematem bylo "Zycie codzienne Amerykanow podczas wojny". Na dwoch lekcjach zmiescilismy sie ze wszystkimi prezentacjami. Jedno mnie zastanowilo i bylam zainteresowana czy nauczyciel cos o tym powie - otoz w podreczniku bylo i jest zreszta napisane, ze w obozach umieszczano tylko zydow, homoseksualistow i bezdomnych. Zapytalam sie go "a co z np. Polakami?" a on: "co co z Polakami?". Powiedzialam mu, ze byly przeciez lapanki, w ktorych lapano do obozow przypadkowych przechodniow itp. a on mi na to, ze "moze i tak bylo, ale zawsze starali sie zeby to nie byli blondyni czy niebieskoocy". I w sumie troche mnie zatkal, bo sprawil, ze przestalam byc wszystkiego pewna i wiecej juz nic nie powiedzialam. Mial Polke w klasie, mogl sie mnie o cos zapytac, o Auschwitz chociazby, nie wykorzystal tego, jego strata. Nie wiem czy juz dokonczylismy omawiac II wojne swiatowa ale za tydzien mam test z 28 pojec.
Po historii mam LUNCH. 44 minut siedzenia na dworzu i odpedzania pszczol, ktore bezczelnie ci wlatuja do jedzenia.

stolowka a te drzwi na dole sa na patio



5. TEATR - Drugie moje ulubione zajecia. Teatr szkolny, to nie jest jakas tam scena tylko... no prawdziwy teatr. Sa kurtyny, reflektory, duze audytorium, pod scena miejsce na okiestre, za scena sala do tworzenia scenografii (a wiec jest tam duzo drewna, pily itp.), garderoba, sala z kostiumami... To jest ogromne. Na drugich zajeciach zwiedzilismy to wszystko, a nawet weszlismy na takie stelaze na scena i musielismy wchodzic po drabinie, zeby wejsc jezcze pietro wyzej. Bylismy zaraz ze pod dachem i widzielismy z gory, pod naszymi stopami scene. Jako, ze miedzy stelazami byly dziury i trzeba bylo skakac, no i nie bylo barierek, wiec duzo osob nie weszlo na sama gore. Nasz nauczycielka jest super - zywa kobieta, wie czego chce i co roku jest glownych rezyserem musicali szkolnych. W listopadzie nasza szkola wystawia "Grease" :) A na zajeciach bedziemy omawiac sztuki szekspirowskie, bedziemy sie uczyli krytyki, ale przede wszystkim bedziemy wystepowac! W tym tygodniu mielismy do przygotowania w grupach reklame przedmiotu z przyszlosci. Moja grupa miala obroze dla psa, ktora pozwalala mu mowic. Tak, bylam mowiacym psem ale co wiecej - pani w tym dniu przyprowadzila swojego goldena, ktorego wykorzystalismy oczywiscie. Jednak na sam koniec reklamy, piesek omamiony moim niesamowitym urokiem zaczal mnie calowac. A jako, ze wszystko bylo nagrywane na ocena to nie moglam wyjsc z roli, wiec musialam odwzajemnic ten nieoczekiwany przyplyw milosci. Moj pierwszy amerykanski pocalunek. Z psem. Takze tato - nie martw sie, ze jakis tam Amerykanin mnie tu otumani i zmusi do zostania - ja bym sie o zlote goldeny martwila.
6. ANGIELSKI dla seniorow - No normalnie moja ukochana lekcja... Kobieta w ciazy, za miesiac jej juz nie bedzie. Na lekcji czytamy ksiazke "Wladca much". No, bo po co w domu lekture czytac, przeciez wtedy nie mielibysmy co na lekcjach robic! Z drugiej strony, kobieta moze miec przeynajmniej pewnosc, ze te lekture przeczytamy i jako taka wiedze o niej kazdy bedzie mial. Do domu mamy zwykle zadane przeczytac jeden rozdzial i wypisac i skomentowac wybrane przez nas cytaty. W poniedzialek mamy pisac esej na temat symboliki we "Wladcy much".
7. MATEMATYKA - no zarty jakies. Na poczatku mialam zaawansowana algebre z geometria ale bylo za proste (nawet jak dla mnie, no zeby wzorow skroconego mnozenia sie uczyc? to jak powtarzanie gimnazjum), wiec szybciutko zmienilam na Algebre II, ktora tez jest za prosta (mialam juz test ze wzorow skroconego mnozenia i pierwiastkow - piateczki sie mnoza). Rozmawialam jednak z moim nauczycielem (ktory swoja droga jest niesamowity - ma super kontakt z uczniami, caly czas zartuje a ze jest niski i w okularach wyglada jak prawdziwy komik, wiec caly czas sie smiejemy. a! no i nauczyl juz wszytskich w klasie gdzie lezy Polska i z jakimi panstwami sasiaduje) i powiedzialam mu, ze chce napisac SAT (amerykanska mature) no i powiedzial, ze ta klasa jest wlasnie pod SAT nabardziej ale jak jest dla mnie za prosto to moge zmienic. Stwierdzilam, ze nie. A niech raz w zyciu bede najlepsza w klasie z matmy! No i poznam cale matematyczne slownictwo po angielsku i amerykanskie sposoby obliczania pierwiastkow :)

Nauczyciele maja zupelnie inny stosunek do uczniow niz wiekszosc moich polskich nauczycieli. Zdziwilo mnie bardzo, ze duzo mowia o swoim zyciu prywatnym (nauczyciel od historii poznal swoja zone na portalu internetowym, jak to ujal; "mialem za darmo dostep do zdjec wszystkich dziewczyn w Stanach i moglem sobie wybrac najpiekniejsza!"). Chca tez miec luzny stosunek z uczniami, wiec czesto zartuja albo zaczepiaja na przerwach by porozmawiac chwilke. Nikt nie pisze na tablicy, kazda klasa ma taki jakby wyswietlacz i na tym wyswietlaczu pisza czy pokazuja cos na kartkach a wyswietla sie to na tablicy. Dzieki temu zawsze sa przodem do klasy. Czesto nauczyciele prowadza blogi, zeby kazdy wiedzial co robimy i co bylo zadana, na matmie mamy np. kalendarz na caly miesiac na ktorym sa prace domowe zadane danego dnia a na historii mamy strone edmodo.com ktora wyglada niemal identycznie jak facebook i mamy tam dostep do prac domowych czy mozemy pisac komentarze jak czegos nie rozumiemy. Kazdy uczen ma swoja lawke polaczona z krzeslem i na poczatku nie moglam sie przyzwyczaic ale teraz jest mi w nich bardzo wygodnie. Klasy licza sobie czasem gdzies do 30 paru osob ale na teatrze mam chyba z 20 cos. Prawie w kazdej sali sa komputery, a jak nie i ich potzrebujemy to idziemy do biblioteki gdzie jest chyba jakies 50 mac'ow. A i moj dyrektor jest swietny! Prawie na kazdej przewie go widze i zawsze mi macha i krzyczy moje imie.

Ludzie sa super, ale zalezy od klasy. Jak mowilam, na psycholgii zamulaja, bo sie jeszcze budza. Na hiszpanskim jestem z taka Eva z Francji tez i okazalo sie,z e Eva ma z Olivia i Madeline duzo wspolnych znajomych. Oprocz tego Marcus - maly, mlody meksykanin ktory przedstawia mnie kazdemu kogo zna i wita sie ze mna na kazdej przerwie hahaha Na historii mam chyba najfajniejsza klase. Siedze obok takiej Alexy, z ktora mam tez psychologie i zawsze sie ze mnie smieje :D Poza tym zartuje ciagle z chlopakami, ktorzy siedza na przeciwko mnie wiec jest smiesznie. jeden z nich nazywa sie Brett, ale uslyszalam ze Bread, wiec wolalam na niego Bread zastanawiajac sie co za rodzice nazwali swojego syna "chleb" az w koncu ostatnio nie wytrzymal i napisal mi na okladce zeszytu swoje imie hahahah Lunch spedzam z Karina z Ukrainy, z ktora sie super dogaduje oraz z paczka chlopakow. Jeden z nich, Alan ma historie z Karina i jako ze sie jemu spodobala (Karina, nie historia) to caly zcas sie ja pyta o ulubiony kwiat, kolor itp. hahahah ale teraz jest lepiej bo juz nawet i mnie sie czasem o cos pyta. Czasem do nas dolacza Rachel z ktora mamy teatr, ale tylko w dni w ktore ma sile by walczyc z pszczolami na zewnatrz. Rachel jest wspaniala, uwielbiam z nia spedzac czas po szkole, zawsze sie smiejemy albo ja z niej bo dziewczyna ma robaki w tylku i lata do okola i wszystkich przytula. 

A! Oni tutaj sie nie caluja w policzek tylko przytulaja. Prz kazdej okazji przytulanie! Jak widzisz, ze ktos sie z kims caluje na przywitanie to wiesz ze to studenci z wymiany, czyli ja, Olivia, Madeline, Eva, Karina albo Joselina z Niemiec. Chlopcy z historii sie mnie pytaja: "po co wy sie calujecie?!" a ja im zawsze odpowiadam, ze u nas przynajmniej wszyscy chlopcy maja szanse choc raz w zyciu pocalowac dziewczyne.

Z Karina i Rachel mam teatr a pozniej moja ukochana lekcje, czyli angielski tez z Karina. Przez pierwsze dni zawsze sie spoznialysmy, bo mylily nam sie skrzydla wiec dostalysmy swoje pierwsze spoznienie (kobieta nas mrozila wzrokiem i tylko my musialysmy isc po spoznienia a innym spoznionym pozwolila zostac, kochana). Wyglada to tak, ze jak sie spoznisz to musisz pozjsc do okienka przy biurze i poprosic o spoznienie -.- Nie ma ono wplywu na ocene. Po co wiec jest? Jak zbierzesz 3, 5, 8 spoznien, odbieraja ci jakiegos dnia lunch, jak powyzej 10 spoznien - zostajesz na godzine w kozie po szkole. Wiecej niz 18 - rozmowa z dyrektorem, rodzicami i ew. zawieszenie w prawach uczniach.

Zadnej lekcji nie mam z Olivia no i codziennie mam jakas prace domowa. Troche trudno jest mi zabrac przed czy po treningu do pracy domowej ale wyrabiam sie. Na trening jezdze zawsze ok 5 i wracam po 8. Jest super jak na razie, codzienie robie duzo walk i sama widze, ze sie poprawilam od przyjazdu (zaczelam w koncu trafiac w reke!). Olivia ma malo prac domowych, bo jej przedmioty to garncarstwo, rysunek czy francuski z ktorym oczywiscie problemu nie ma. Mowi, ze kobieta ktora ich uczy nie umie mowic po francusku (nie odmienia czasownikow) a jak kaze cos Olivii czy Madline napisac to pisza cos w stylu "Nie wiem co mam napisac, bo nie zrozumiem teamatu... itp" i dostaly obie za to piatki. 

szafke mam na spole z Olivia i w ciagu dnia jak juz nam sie ja uda otworzyc to zawsze cos wypada

nie, nie pije z tego. napelniam butelke codziennie, bo jak tego uzywam bez butelki zawsze koncze z mokra twarza.



A poza szkola wczoraj  rano Olivia miala zawody w parku. Niestety nie wygrala, ale poszlo jej lepiej niz ostatnim razem! Wieczorem przyjechaly po nas Ashley i Madeline i pojechalysmy na Oktoberfest do jakies malej miejscowosci. Duzo jedzenia, tlum ludzi, piwa nie widzialam bo byl wyznaczony teren w ktorym mozna bylo kupic ale my tam nie wchodzilysmy. Powiedzialam Olivii, ze za kazdym razem jak widze kogos w czapce z daszkiem to mam ochote mu ja zbic a ona na to: "okej, zrob tak komus a zaczniemy liczyc Slug Bugi od nowa. Ja na to: "challange accepted!" i zbilam czapki 3 osobom krzyczac: "USMIECH PROSZE!" hahahaha Dzisiaj planujemy jechac na jakies zakupy i o 17 Janet zrobi nam zdejcia seniorow do yearbooka, bo juz niedlugo trzeba je oddac. Nie wiem kiedy odrobie lekcje czy poucze sie do testow, ale pozniej sie zaczne tym martwic. 






Madeline i Ashely



wszyscy w kolejce po jedzenie mnie zaczepiali i sie pytali: "przeraszam, ze pytam ale czy na twoim zegarku jest meska pupa?", "oczywiscie, sprawdzanie czasu jest teraz przyjemniejsze", "no pieknie!", "wiem, przeciez sama wybieralam!"

a to jeszcze z campingu - wchod ksiezyca


niedziela, 9 września 2012

camping

Rok temu, gdy czytalam wszystkie inne blogi ludzi na wymianie dziwilam sie, ze nie znajduja czasu na napisanie nawet i glupiego posta na tych swoich blogach. Teraz, juz bedac tutaj calkowicie ich rozumiem. Trudno jest w tygodniu znalezc czas na odpisanie swoim przyjaciolom, rodzinie, juz nie mowie, ze w ogole usiasc do komputera. W ciagu ostatniego tygodnia spalam w namiocie, zaliczylam fabryke wyrobu sera, podziwialam zachody slonca nad Pacyfikiem, zajadalam sie marshmallows, rozpoczelam nauke w amerykanskim high school, przybylo mi nowych siniakow po treningach i poznalam wszystkich wymiencow z mojej organizacji, ktorzy trafili do Oregonu... Ale od poczatku. (wiem, ze moj blog bardziej moze przypominac dziennik niz smieszne ciekawostki na temat otoczenia, amerykanskiego spoleczenstwa i zycia tutaj, ale coraz trudniej mi sie uklada i pisze zdania po polsku oraz nie chce tez zapomniec tych wszystkich rzeczy, ktorych doznalam :)) A! I moze niektorzy nie wiedza - klikacjac na zdjecia zobaczycie je w wiekszym rozmairze.

PIATEK - PONIEDZIALEK, 31-3 wrzesnia

Pojechalismy na camping! Z Olivia wygonilysmy Janet i Marka do przyczepy a same zajelysmy namiot. To smieszne, ze w Salem bylo okolo 27 stopni Celsjusza a na camipingu, ktory znajdowal sie w lesie 15 minut od plazy, bylo tak zimno, ze mimo bluz, kocy i pelnego slonca umieralo sie z zimna! Z Olivia zalapalm super kontakt i mysle, ze oprocz traktowania sie jak siostry to tez i zaprzyjaznilysmy sie :) W ciagu tych dni tak jak juz wspomnialam - bylismy w fabryce sera, ktory jest sprzedawany w calych Stanach, zwiedzilismy muzeum lotnictwa, ogladalismy zachod slonca nad Pacyfikiem, robiac ognisko na plazy, pojechalismy do najpopularniejszej miejscowosci na wybrzezu w Oregonie (Seaside), zbieralismy z Janet kamienie do jej kolekcji, jak i zeby zrobic miejsce na ognisko za naszym domem w Salem i jedlismy... O jeju! Same amerykanskie jedzonko - banana boats (czyli banany wypchane czekolada i mini piankami a pozniej wrzucone na chwile do ogniska by sie wszystko rozpuscilo), burritos, ktore przygotowalysmy z Janet jeszcze przed wyjazdem, tacos z serem, mieskiem, pomidokami, a wieczorami zawsze robilismy s'mores - marshmallows (pianki) wkladalismy miedzy krakersy i czekolade omomom

pojechalismy dwoma samochodami z dwiema przyczepami!

miejscowosc niedaleko campingu

jedzac sniadanko




w Tillamook Cheese Factory

podwojny slug bug
 I tutaj musze wytlumaczyc. Tak, jak u nas jest gra, ze sie kogos bije w ramie ilekroc sie widzi zolty samochod (tutaj jest ich za duzo, wiec ciesze sie, ze nie ma tu moich znajomych - caly czas bym miala posiniaczone rece) to Amerykanie maja swoja gre. Gdy tylko widza Volkswagena garbusa (nowego czy tez starego) wala z piechy osobe obok i krzycza "SLUG BUG!" :D Czasem zdarzaja sie hippi mobile jak ten powyzej i wtedy krzycza "DOUBLE SLUG BUG!" i licza go sobie za dwa punkty. Naprawde jestem beznadziejna w tej grze. Olivia wygrywa ze mna jedynie jakies 52 do 23 co tez skrupulatnie liczy.

nie wyobrazam sobie caly dzien przekladac ser z jednej tasmy na druga i jeszcze znosic oberwujacych cie turystow

Drogi Grycanie - tu widzisz JEDNA kulke lodow.

w muzeum lotnictwa

moj ulubiony samolot - jak sie szczerzy :D



rzeka przy naszym namiocie i raj Janet ("ile kamieni!!")



wiekszosc wybrzeza Oregonu stanowia klify


widok z tylu!





pierwszy zachod slonca ogladalismy z latarni morskiej

na Malysza



dlatego ja nigdy jeszcze nie uzylam tutaj swojego aparatu - i to zdjecie nie jest pozowane!



awww




hahahah z Markiem i Olivia ogladamy zdjecia



banana boats!




plaza w Seaside - jak powiedzieli nam, ze dzisiaj jest nieprawdopodobnie tloczno to ich wysmialysmy z Olivia


tak jak i u nas - atrakcje przy plazy


w kieszeni mam latawiec, ktory Janet kupila by puszczac na plazy


gdzies tam w dali byli surferzy

nasze ognisko na plazy


nasz latawiec, wybralam ja!



na calej plazy byly ogniska


s'mores!


patrz Maja! - bylas ze mna na campingu

i podziwialas ze mna zachod slonca (a jak ci tam wlosy powiewaly!) :D
 Nie bierzcie mnie za wariatke, ze robie zdjecia najpiekniejszej lalce swiata - to jest Mala Maja - podreczna wersja mojej przyjaciolki, ktora zostala stworzona po to by zwiedzac i podziwiac ze mna wszystko czego moja przyjaciolka nie moze. I m.in. przed wylotem dostalam jeszcze "Encyklopedie Sucharow" od mojej najsuchszej przyjaciolki Czesucha, ktora prawie w calosci tlumacze Markowi, bo jako jedyny ja docenia :D No dobra, to juz korzystajac z okazji dziekuje wszystkim (Zuzi, Marcie, Dzianie lol, Lusi, Kwapiszkowi, Andrzejowi itd.) za prezenty i drobiazgi, ktore od was dostalam, za pocztowki, ktore dochodza do mnie - to wszystko jest tutaj ze mna i pomaga mi nie tesknic az tak bardzo <3

hahahahah i tak nie chce chlopaka :D

patrzcie z jaka nienawiscia skladam ten namiot hahaha

Olivia - moja sluzba od robienia idealnych marshmallows

chcac zrobic mi kolczyk w nosie mowila: "no nie ufasz mi?"

a! wieczorami tez gralismy w kosci - raz wygralam!

a to po drodze na wybrzeze - jakis facet umiescil taki tam samochod na drzewie. a wyzej na zboczu tej gory zrobil z drewna ogromna yellow submarine!          ale nie mam zdjecia :/

i niech ktos mi powie, ze Oregon to zwykly tam stan - wybrzeze  ma najpiekniejsze na swiecie!